1 mln. zł. zadłużenia (i rośnie(, co dalej???

Temat na forum 'Historie zadłużonych' rozpoczęty przez PawelN, Grudzień 22, 2014.

  1. PawelN

    PawelN New Member

    Witam, mam na imię Paweł, mam 32 lata i mam około miliona złoty zadłużenia. Jak to się stało, sam do końca nie wiem, tyle rzeczy na to się złożyło.

    Miałem 19 lat, zdałem maturę i chciałem iść na studia na architekturę, jednak wiedziałem, że za słabo rysuję, więc zapisałem się na prywatne lekcje rysunku i zdecydowałem, że przystąpię do egzaminu za rok. Rok minął, ale nie mając pieniędzy na zajęcia (150 zł za 3 godziny raz w tygodniu i dojazdy), więc uczęszczałem na nie bardzo nieregularnie. Na codzie pomagałem rodzicom na małej gospodarce, w sklepiku spożywczym i przy dwóch młodszych braciach (jeden urodził się w 1998 a drugi w 2001 r. ). Mam też rok młodszego brata.
    Na architekturę dostałem się w 2004 r. 3 lata po maturze za pierwszym podejściem. Na studia nie poszedłem. Z mamą próbowałem ratować sklep spożywczy w miasteczku niespełna dziesięciotysięcznym, w którym od 1999 r. powstało 6 supermarketów.

    Sklep zbankrutował w 2006 roku. Potem chwytałem się prac dorywczych, na budowie, na stacji auto-gaz, w międzyczasie zrobiłem uprawnienia PTTK-u na przewodnika turystycznego. Na koniec 2007 roku wyjechałem z rok młodszym bratem do Danii gdzie pracowałem z przerwami do początku 2009 roku.

    PLAN NA ŻYCIE MIAŁEM JUŻ OD KOŃCA SZKOŁY PODSTAWOWEJ JEDEN: skończyć architekturę i projektować, najpierw pojedyncze domy jednorodzinne potem może całe osiedla takich domów.

    Na studia nie poszedłem, ale się nie poddawałem, będąc w Danii chciałem odłożyć pieniądze, uzbiera na budowę pierwszego domu i pójść zaocznie na studia, Będąc w Dani pomogliśmy z bratem spłacić zadłużenie pozostałe po sklepie i kiedy miałem zacząć odkładać pieniądze, podziękowano nam za pracę, jakiś czas szukałem innej w Danii, ale bez skutku. Wróciłem do Polski i za całe 5 tys. kupiłem samochód.

    Nie mając pieniędzy, mieszkając u rodziców szukałem nowych rozwiązań.

    Minęło prawie osiem lat, studiów nie miałem, pieniędzy też nie, pracy też nie.

    Otworzyłem działalność gospodarczą, dostałem na początek 16 tys. ale na zakup narzędzi wpłaciłem 3 tys. reszta jeszcze przed kontrolą z urzędu pracy rozeszła się na końcówkę zadłużenia rodziców. Narzędzia dostałem ale na starcie byłem już winien 13 tysięcy.

    Później pojawił się kolega z propozycją współpracy. Przyjąłem zlecenie na dużą budowę nie mają zaplecza finansowego. Pracę zrobiłem, ale zamiast zarobić, zadłużyłem się jeszcze bardziej. Czemu, raz z braku doświadczenia, dwa z braku ciągłości finansowej.

    Potem już poszło. Jak pojawiała się iskierka nadziei, to zawsze coś szło nie tak. Każde pieniądze które udało mi się uzyskać, były za każdym razem za późno i za każdym razem mniejsze, od tych, które potrzebowałem w danym momencie.

    W końcu powiedziałem stop. Po 3 latach walki, błądzenia, miotania się, zostałem z długiem dochodzącym do miliona zł.

    Minął kolejny rok u rodziców, prace dorywcze, życie z dnia na dzień, wegetacja. W końcu wsiadłem w samochód i kolejny miesiąc spędziłem mieszkając w nim 80 km od domu rodziców w jednym z dużych polskich miast. Przez przypadek znalazłem mieszkanie:
    -na dużej budowie (aż się nie skończyła),
    -w pizzerii jako kierowca (do puki nie wrócił do pracy brat właścicielki),
    -na malej budowie (też w końcu dobiegła końca),
    -w kolejnej pizzerii (najpierw jako kierowca, potem nauczyłem się robić pizzę na piecu opalanym drewnem, aż w końcu okazało się, że szefowa musi mi zmniejszyć pensję i sama musi więcej pracować, bo nie idzie tak, jak by chciała).
    W końcu nie mając na mieszkanie wróciłem znowu do rodziców.
    Byłem parę miesięcy temu jeszcze w Niemczech, ale praca sezonowa i po 5 tygodniach musiałem wracać, zrobiłem zaraz potem uprawnienia na wózek widłowy i miałem jechać do kolejnej pracy do Niemiec, ale okazało się nieaktualne.

    To tak w dużym skrócie.

    Mam pomysł jak zacząć z tego wychodzić, ale nie od dzisiaj wiadomo, że z pustego Salomon nie naleje.
    40 tysięcy, tyle potrzebuję, żeby móc zacząć stawać na nogi. Mam pomysł na działalność za granicą, ale chciał bym ją zacząć z gotówką, która pozwoli mi realizować założenia, a nie jak do tej pory, gdzie za każdym razem musiałem wybierać między WIĘKSZYM ZŁEM, A ZŁEM MNIEJSZYM.

    Chyba że jest jakiś inny sposób, żebym miał szansę na spłacenie długu i w miarę normalne życie???

    Czekam na pomysły, sugestie, pytania.

    Ukłony Paweł N.
     
  2.  
  3. member419

    member419 Guest

    Pawle,
    Nic się nie stało... ciesz się że nie masz na karku żony i dzieci.
    nie masz niczego wiec niczego nikt Ci nie odbierze. to komfortowa sytuacja.
    Potencjał jaki w Tobie jest to sam fakt że się nie poddajesz. świadczy to o Twojej sile i twardym charakterze.
    Niestety nie dysponuję pieniędzmi jakie są Ci potrzebne, dlatego ten post pewnie nie zainteresuje Cię tak jakbym zaproponował Ci wejście w biznes.
    Sam szukam raczej kontraktów i możliwości rozwoju działalności jaką prowadzę jednak raczej lokalnie i nie myślę póki co nad ekspansją na zachód.
    Gdybyś jednak zechciał prowadzić firmę w Polsce, tak, wiem jak bardzo jest to trudne. radziłbym Ci stworzyć dla potrzeb ochrony jej przed zobowiązaniami z ostatnich lat spólkę z o.o. wowczas stopniowo w miarę jak będziesz zarabiał czegoś się dorobisz i o ile będziesz mógł (i chciał) pospłacasz stare długi.
    Wnioskuję z Twojego opisu że jednak brakuje Ci umiejętności w prowadzeniu biznesu. Niepojętym jest z firmy która stworzona została z dotacji dla bezrobotnych wykręcić dużą bańkę strat. nei mogę zrozumieć jak to się stało przez trzy lata to jest minus 30k miesięcznie!. Niezależnie od tego zanim polegniesz z każdym nowym przedsięwzięciem znajdź kogoś kto będzie pragmatycznie i konsekwentnie realizował działania z cyklu małej łyżeczki.
    To nie jest tak że jesteś Jonaszem biznesu i w przeciwieństwie do króla Midasa wszystko czego tkniesz zamienia się w kupę. Odpowiedź na Twoje niepowodzenia jest w Tobie. Za dużo chęci a za mało możliwości za duży optymizm, za mało przewidywania.
    Wiem i wiem że Ty również to wiesz że kasa z poszczególnych kontraktów nigdy nie pojawia się w porę i nigdy nie jest wystarczająca.
    Wiem, czego ty zdajesz się nie wiedzieć, że wybór między mniejszym, a większym złem jest nieodłączną domeną każdego biznesu. Więc przyjmujesz błędne założenie że z 40 tysiącami na start będziesz z definicji zwolniony z tego typu rozważań.
    Życzę Ci sukcesów.
     
  4. PawelN

    PawelN New Member

    Przede wszystkim dziękuję Robercie, że przeczytałeś moją historię i odpisałeś i do tego skomentowałeś w taki a nie inny sposób. W końcu ktoś, kto mnie nie obraża, kto potrafi podnieś na duchu.
    Nie liczę na to, że znajdę tu kogoś kto wyłoży mi tak od ręki 40 tysięcy (bo nie znajdę), ale przede wszystkim na dobre słowo i konstruktywną krytykę i może jakieś podpowiedzi.
    Niby nic nie mam, ale nie do końca, mogę jeszcze straci dziewczynę z którą się od 4 lat spotykam, rodzice mnie raczej z domu nie wyrzucą, ale oparcia dla nich nie stanowię, poza tym, puki co, to spłacają część moich zobowiązań odnośnie osób prywatnych.
    Miliona złoty można się dorobić, jak trafi się na pseudo życzliwych ludzi i za bardzo im się zaufa, w brew pozorom to nie takie trudne. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Często jest tak, że życie skłania do podjęcia decyzji, których by się w życiu nie podjęło będąc w innej sytuacji.
    Chciał bym mieć żonę i dzieci, chciał bym z tą dziewczyną, z którą jeszcze jestem, ale co to za bycie, jak ona jest 300 km dalej i też ma ograniczone możliwości.

    Miałem sporo czasu, żeby opracować ,,program naprawczy". Oczywiście nie jest on bardzo rozwinięty, bo co można zaplanować, jeśli się nie ma puki co możliwości ruchu.

    Poza gryzieniem paznokci i nieco za dużą nadwagą, która rośnie kiedy siedzę u rodziców (177cm wzrostu i waga ciągle zmienna od 90 do 110), nie mam nałogów. Przez to, że nigdy nie miałem nawet kilku tysięcy do przodu, tak, żebym mógł w cokolwiek zainwestować, nigdy ne mogłem pokazać, że jestem w stanie zrobić coś sensownie. Nawet samochód po przyjeździe z Danii kupowałem w biegu, bo za 2, 3 dni pieniędzy już bym nie miał (poszły by na zaległości związane ze sklepem).

    Tak naprawdę, to nie mam za dużo umiejętności, nie mam też konkretnego wykształcenia. To, co mi idzie najlepiej, to RYSOWANIE WĘGLEM, OŁÓWKIEM, PORTRETÓW, ARCHITEKTURY, ZROBIENIE I UPIECZENIE PIZZY Z PIECA NA DREWNO (GIGANTA RÓWNIEŻ).
    Mam też prawo jazdy kategorii B, sporo kilometrów za kołkiem spędziłem, ale w obecnej sytuacji nie czuję się zbyt pewnie za kierownicą, nie zawsze potrafię się wystarczająco skupić na jeździe.

    Wiem, że mam ciągle sporo energii i siły do pracy, tyle, że ogarnia mnie coraz większa frustracji...
     
Wczytywanie...
Podobne Tematy - mln zł zadłużenia Forum Data
1 mln. zł. zadłużenia, ale jeśli nie ma nikt pomysłu... Forum dla zadłużonych Grudzień 23, 2014
1 mln. zł. zadłużenia, warto rozmawiać (czy ktoś ma pomysł...??) Forum dla zadłużonych Grudzień 23, 2014
Pożyczki prywatne do 5 mln zł pod zastaw nieruchomości Udzielę pożyczki Październik 30, 2014
Pożyczka od 20.000 - 1mln Udzielę pożyczki Luty 18, 2015
Odzyskanie długo 110-130 tyś zł. Forum windykacja Lipiec 20, 2020

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji, personalizacji treści oraz tworzenia statystyk. Użytkownik wyraża zgodę na używanie cookies oraz ma możliwość ich wyłączenia w swojej przeglądarce.
    Zamknij zawiadomienie
  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji, personalizacji treści oraz tworzenia statystyk. Użytkownik wyraża zgodę na używanie cookies oraz ma możliwość ich wyłączenia w swojej przeglądarce.
    Zamknij zawiadomienie